Opowiadanie jeszcze z gimnazjum.
" To było niezwykłe miejsce... "
Gdy przypomnę sobie
gdzie i jak to było... Jakie to było miejsce... Jak dawno to było! Jakieś 53
lata temu – chyba w moim poprzednim wcieleniu. Kiedy byłam jeszcze malutką
dziewczynką. Odwiedziłam pewne piękne miejsce, które do tej pory kojarzy mi się
z domem. Takim prawdziwym, a nie takim gdzie mieszkałam do momentu dnia mojej
śmierci...
Miałam wtedy jakieś 8
lat. Była zima, a dokładniej 20 grudnia 1958 roku. Byłam z rodzicami w parku.
Matka i ojciec nie zawracali sobie mną głowy, więc szłam za nimi daleko z tyłu.
W pewnym momencie zapatrzyłam się na mur dzielący park od kościoła. Gdy się
zorientowałam, że zostałam sama, postanowiłam przejść przez furtkę dzielącą
mnie od najpiękniejszego miejsca, jakie w życiu spotkałam. Pociągnęłam za
klamkę, furtka zaskrzypiała a ja stanęłam oczarowana. Moim oczom ukazał się
rozległy placyk, na którego środku stała tylko jedna ławeczka a dokoła niej
rosły wielkie jak góry wierzby płaczące, które o tej porze roku wyglądają wręcz
bajkowo. Wszystko dookoła było okryte białym puchem. Kościół wyglądał przy tej
scenerii niczym zamek.
Kiedy zaczęłam
biegać... Skakać... Bawić się... Zauważyłam, że od zachodu zaczyna świecić już
pomarańczowe słońce. Spojrzałam z ukosa na jedną z wierzb. Sople zwisające z
jej gałęzi zachwycały swoją niezwykłością, mieniły się wszystkimi kolorami
tęczy.
Kompletnie zatraciłam
się w czasie. Mogłabym siedzieć w tamtym miejscu godzinami i nigdy by mi się to
nie znudziło. Od zachwycania i rozkoszowania się pięknymi obrazami rzeczywistości
oderwały mnie dopiero krzyki. To rodzice nawoływali „Saro! Saro!”. Musiałam
odpędzić od siebie tę myśl, iż jeszcze kiedyś ujrzę to miejsce. Szybko wybiegłam
z dziedzińca i trzasnąwszy bramką pobiegłam do rodziców. Zauważyłam, że zanim
dobiegłam do nich, mama płakała. Rodzice martwili się o mnie!
Szlachetność tego
miejsca pamiętam do tej pory. Do dziś dnia myślę, że to miejsce zjednoczyło
moją rodzinę. Widzę ten placyk w moich snach, fantazjach... Co roku odwiedzałam
to miejsce, dopóki kościół się nie zawalił. Wtedy to, brama do mojego królestwa
została na zawsze zamknięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz motywuje. Dziękuję za wsparcie i wyrażenie własnej opinii :)